Clematisy to rośliny pnące zwane także powojnikami. W sprzedaży dostępna jest ich cała gama kolorów i rodzajów, więc każdy z nas może dobrać odpowiednią roślinę stosownie do miejsca w którm ma zdobić ogród. Niektóre z rodzajów doskonale radzą sobie na suchych stanowiskach jak (np. clematisy tanguckie) inne zaś nie wymagają wogóle przycinania i mają drobne pełne kwiaty (np. clematisy z grupy atragene), są również powojniki bylinowe – wyrastające co roku z zupełnie nowych pędów od korzenia. Odrębną ale za to najliczniejszą grupę stanowią powojniki wielkokwiatowe wcześnie lub późno kwitnące. I tutaj chciałabym przedstawić Ci kilka wczesnych odmian właśnie z tej ostatniej grupy – wielkokwiatowych.

Jerzy Popiełuszko
Najstarszym, z tej grupy, w moim ogrodzie jest clematis „Jerzy Popiełuszko”. Odmiana, która zachwyca co roku śnieżnobiałymi kwiatami (średnicy ok 15 cm) w większości pojedyńczymi ale pojawiają się na nim także kwiaty półpełne. Kiedyś myślałam że takie zróżnicowanie w kwiatach to wynik jakiejś mutacji (i poniekąd tak jest) ale jak się okazuje w tej odmianie to normalna rzecz. To zróżnicowanie jest opisane w cechach gatunkowych tej rośliny a widoczne na zdjęciach poniżej.
Rok rocznie powojnik pokrywa się bielą od góry do dołu tak gęsto że nie widać wcale liści. Świadczy to o zwartym i gęstym pokroju rośliny. Odmiana kwitnie na przełomie maja i czerwca a potem powtarza kwitnienie do października. W późniejszym czasie kwitnienie jest mniej obfite i a sam kwiat dużo delikatniejszy. Odmiana ta rośnie u mnie już ponad 6 lat i nigdy nie miałam z nią żadnych problemów chorobowych, choć jak wiecie prewencaja zawsze jest wskazana bo lepiej zapobiegać niż leczyć. Roślina osiąga u mnie ok 1,5 m może trochę więcej i wymaga regularnego ale słabego, corcznego cięcia na wiosnę. Dobrze oplata podporę choć przy tak dorodnej roślinie trzeba od czasu do czasu ją nakierować w odpowiednie miejsce. Wspomniany powojnik rośnie u mnie na wystawie wschodniej i pod dużymi drzewami więc słońce ma tylko z rana. Taki krótki czas nasłonecznienia powoduje że u mnie roślina troszkę później rozkwita ale śmiem twierdzić że akurat dla tej odmiany nie ma to większego wpływu na obfitość kwitnienia. Co za tym idzie roślina dobrze poradzi sobie na każdym stanowisku o umiarkowanej i stałej wilgoci.
Kolejnym pnącym powojnikiem jaki pojawił się w moim ogrodzie to odmiana „Multi Blue”.

Multi Blue
Jest to clematis o niezwykle dekoracyjnych i urzekających, granatowych lub lekko wpadających w fiolet pełnych kwiatach. „Multi Blue” swój kwiatowy spektakl rozpoczyna w maju wielkimi stopniowo rozwijającymi się kwiatami, aż ku naszym oczom pojawi się pełna, jakby misternie tkana rozeta kwiatowa.
Taki festiwal może trwać aż do sierpnia, a im bliżej jesieni tym kwitnienie jest mniej intensywne i pojawiające się kwiaty są delikatniejsze i mniejsze jak na zdjęciach poniżej ale nadal atrakcyjne.
Ten powojnik podobnie jak i poprzedni rośnie u mnie na wschodniej wystawie a więc doskonale radzi sobie w półcieniu. Pokrój ma dość luźny. Tnę go słabo, ale regularnie co roku na przełonie lutego i marca. Ta odmiana bardzo dobrze czuje się w stale wilgotnej i przepuszczalnej glebie. Jest to roślina odporna na choroby i mróz. Ponoć doskonale sobie radzi na balkonach i tarasach w uprawie pojemnikowej, a więc stanowisko słoneczne też jest dla niego bardzo wskazane.
Innym ciekawym powojnikiem jaki od 3 lat gości w moim ogrodzie jest clematis o wdzięcznej nazwie „My Darling”.
Jest to odmiana o pełnych i półpełych kwiatach w kolorze ciemnego, intensywnego różu z białym przebarwieniem na obrzeżach płatków. Kwitnie w maju i czerwcu ogromnymi, bo osiągającymi ponad 20 cm średnicy kwiatami.
Odmiana powtarza kwitnienie we wrześniu ale zauważyłam, że kwiaty są już wtedy mniejsze i mniej intensywnie wybarwione. U mnie rośnie na stanowisku bardzo widnym ale też nie na intensywnym słońcu, gdyż ten gatunek nie lubi stanowisk gorących. Służy mu umiarkowanie wilgotna gleba. Podłoże musi być dobrze zdrenowane, przepuszczalne a przede wszystkim żyzne. Podobnie jak wyżej opisane clematisy „My darling” też lubi słabe ale regularne, coroczne wiosenne cięcie.
Razem z „My Darling” do ogrodu przybył Clematis „Hania” o zwartym pokroju (jak podaje literatura, choć tu bym trochę polemizowała) i intensywnej barwie.
Roślina kwitnie w maju i w czerwcu dużymi kwiatami w kolorze amarantowym z jasno różówymi brzegami płatków. Środek kwiatu jest żółty co bardzo fajnie kontrastuje z kolorem kwiatu. Cechą wyróżniającą tego clematisa jest to, że brzegi płatków są lekko pokarbowane przez co kwiat sprawia wrażenie niezwykle zwiewnego i delikatnego. U mnie rośnie na widnym stanowisku ale jego kwitnienie nie jest póki co tak intensywne jak w przypadku „Multi Blue” czy nawet „My Darling”.
Zaletą tej odmiany jest powtarzanie kwitnienia w sierpniu przez co powojnik dłużej wygląda atrakcyjnie.
W zeszłym roku szukając jakiegoś pnącza o intensywnym odcieniu czerwieni, by ożywić kolorem nieco rabatę trafiłam na odmianę „Hoshi-no Flamenco”. Nazwa bardzo mnie zaintrygowała i właściwie z tego powodu za kilka dni pojawił się w ogrodzie. Roślina miała dość lużny pokrój i sprawiała wrażenie bardzo delikatnej. Początki nie były łatwe. Myślałam że nic z niego nie będzie. Zmęczony chorobami głównie uwiądem – bardzo popularna choroba clematisów, po długiej walce zaczął powoli odrastać i puszczać nowe przyrosty. Mimo to nie zakwitł w pierwszym roku po posadzeniu. W tym roku choć przymrozki, zimne noce i dni roślina szybko wypuściła, długie i silne młode przyrosty. Gdy dostała trochę ciepła obsypała się grubymi i dużymi pąkami.
Gdy rozchyliły się pąki ku mojemy zaskoczeniu ujrzałam ogromne, purpurowe jakby z aksamitu kwiaty. Ich wielkośc mnie zdumiała – napewno śerdnica powyżej 20 cm.
Jest niesamowity a swą intensywną barwą doskonale skomponował się z dereniem białym. Powojnik ten kwitnie na przełonie maja i czerwca pojedyńczymi kwiatami ale ponoć nie powtarrza kwitnienia. Lubi słońce i dobrze zdrenowane podłoże. Jest też bardzo mrozoodporny i jak wszystkie opisane przeze mnie wyżej odmiany lubi zaciszne stanowisko.

Multi Blue i Jerzy Popiełuszko
Jak widzicie moja kolekcja powojników z roku na rok się powiększa. Oczywiście to nie wszystkie clematisy jakie rosną w moim zielonym azylu ale pozostała większość należy już do innych grup gatunkowych, o których napiszę innym razem. Clematisy to bardzo wdzięczne rośliny, ubierające ogród w niezwykłe kolory. Mogą stanowić ciekawe tło dla innych roślin a przede wszyskim świetnie nadają się do uprawy przy podporach i mogą zakrywać to co nieporządane, np. mniej ciekawą ścianę czy parkan. Ciekawie wyglądają prowadzone na naturalnych podporach jakim są gałązie i pnie starych drzew, dodając im lekkości. Świetnie radzą sobie posadzone w pojemnikach na tarasach lub balkonach. Wystarczy zapewnić im odpowiednie miejsce, żyzną glebę, odpowiednie przycinanie i możemy cieszyć się ich kwiatami przez cały sezon w zależności od odmiany i gatunku. Jeśli tylko możecie zaproście je do swoich ogrodów, działek czy nawet na balkon. Zachęcam bardzo sredecznie.