
W powietrzu czuć powiew wiosny a my ogrodnicy już przebieramy nogami by wyjść wreszcie do ogrodu. Czeka na nas ogrom prac porządkowych wiosną – głównie związanych z przycinaniem drzew i krzewów. Dziś podpowiem Wam jak przycinać niektóre rodzaje hortensji.





Rozróżniamy kilka rodzajów tych roślin. Niektóre z nich mają inne preferencje co do sposobu i czasu przycinania. W moim ogrodzie przeważają hortensje bukietowe, krzewiaste, ogrodowe, piłkowane oraz kosmate i jedna pnąca. To właśnie na tych rodzajach postaram się Wam objasnić co, jak i kiedy tniemy.
Zacznijmy od jednej z najpopularniejszych w obecnym czasie – hortensji bukietowych. Według mnie są najmniej wymagające, odporne na choroby i w miarę dobrze znoszą okresowe susze, które coraz częściej nawiedzają nasze ogrody. Jest wiele cudownie kwitnących odmian – niektóre z ich kwiatostanów osiagają nawet do 50 cm długości. U mnie najpiękniej kwitną odmiany: Magical Mont Blanc, miniaturowa Bobo, ogromna i lekko pachnąca (rzadkość) Great Star, przebarwiające się pięknie na rożowo Vanilla Fraise oraz Wim’s Red a także utrzymująca piękny limonkowy kolor, niezawodna Limelight.
Cięcie „bukietówek” zaczynam nawet już w lutym o ile nie ma dużych mrozów, jest sucho i słonecznie przez kilka dni. Jest to dość istotne bo mrozy sprawią, że świeżo przecięta tkanka zmarznie a w czasie deszczu lubią do środka dostawać się choroby grzybowe i roślina zaczyna chorować. Przepisowo cięcie rozpoczynamy z początkiem wiosny. Ja jednak z powodu sporej ilości pracy robię to wcześniej. Znam rownież osoby którzy taką hortensję przycinają bardzo późną jęsienią i też odnoszą sukces w jej uprawie . Ja pozostawiam zasuszone kwiatostany na krzewach by zdobiły ogród zimową porą.


Samo cięcie robię dość drastyczne. Kążdy pęd kwiatowy obcinam za pierwszym lub drugim oczkiem licząc od środka krzewu. Ponieważ moje rośliny są już leciwe nie chcę aby nadmiernie się rozrastały. Mocnym cięciem stymuluję ich wzrost. Jeśli macie młode rośliny – cięcie możecie wykonać za trzecim a niekiedy nawet za czwartym oczkiem w zależności od tego na jakiej wysokości chcecie mieć kwiaty lub jaką formę krzewu chcecie uzyskać (może to być krzew lub rodzaj drzewka).




Z mojego doświadczenia wiem, że im bardziej radykalne cięcie, tym uzyskamy większe i piękniejsze kitnienie. Jeśli cięcie będzie zbyt delikatne w efekcie otrzymamy dużo bardzo drobnych i rachitycznych kwiatów a nie o to nam chodzi. Z biegiem lat tnę swoje krzewy coraz bardziej restrykcyjnie i staram się powoli odnawiać krzewy (czyli wycinam te najstrasze gałęzie). Pozbywam się całkowicie gałązek, które są cienkie i wiotkie, oraz tych krzyżujących się uszkodzonych i chorych. Roślina znacznie traci na swoich rozmiarach ale to wszystko dla jej dobra.



Kolejną grupą są hortensje krzewiate. U mnie takim przykładem jest odmiana „Pink Annabel” o cudownych różowych baldachach kwiatowych. Ten rodzaj rodzaj hortesji podobnie jak i bukietowe są stosunkowo odporne na choroby również niebyt wymagające. Jedyną ich wadą są wiotkie gałązki które niestety lubią się pokładać – dobrze mieć dla nich jakieś podpory. Wyróżnia ich sposób cięcia. O ile bukietowe tniemy każdego roku o jedno „pięterko” wyżej i krzew z roku na rok jest coraz wyższy tak „Anabelki” tniemy każdego roku na tej samej wysokości ok 10 cm nad ziemią. W ten sposób wycinamy pęd po pędzie. Ten rodzaj hortensji to krzew odbijający co roku nowymi pędami od korzenia więc nie zrobimy jej żadnej krzywdy. Po cięciu nad ziemią zostaje coś na kształt jeżyka z którego możemy powyłamywać te najbardziej skruszałe i suche pędy z poprzednich lat. Taka czynność pozwoli roślinie lepiej się rozrastać.





Hortensje ogrodowe należą do najstarszych. Jest ich niezliczona ilość odmian i gatunków. Te najstarsze kwitną na pędach dwuletnich a niektore z najnowszych odmian kwitną na pędach jednorocznych i dwuletnich. Ja mam odmiany jedne z najstarszych i niestety przez to jest z nimi najwięcej kłopotu. Są kapryśne i wymagające szczególnie wiosną. Jako że kwitną na pędach dwuletnich muszę je mocno strzec przed wiosennymi przymrozkami. Jeśli młode pąki przemarzną to roślina nie zakwitnie i na kwiaty będę musiała czekać do następnego sezonu. Zatem z ciecięm wstrzymuję się jak najdłużej (nawet czasmi do kwietnia). Zdaża się że robię to wcześniej ale tylko wtedy, gdy mam gwarancję dobrej pogody (nie ma przymrozków, mrozów i nie ma deszczu przez ok. tydzień i obcięte miejsca będą mogły spokojnie zaschnąć). Samo cięcie wygląda nie co inaczej niż u pozostałych gatunków. Tutaj polega ono głównie na usunięciu przekwitłych kwiatostanów (tniemy tuż przed pierwszym pąkiem od góry). Następnie wycinamy pędy, kóre są chore, obtarte i krzyzujące się. W następnym etapie przypatrujemy się czy nie ma starych i suchych pędów (szare i puste w środku) i ich również się pozbywamy. Na koniec przechodzimy do kosmetyki czyli wycinania pędów, które kładą się po ziemi.





Dokładnie taki sam system cięcia obowiązuje w przypadku hortensji piłkowanych i kosmatych. W przypadku tych ostatnich cięcie przy młodych krzewach jest czysto sanitarne gdyż w początkowych latach krzewy te nie rosną zbyt bujnie. Zarówno jedne jak i drugie są dość wrażliwe na wiatry i wiosenne przymrozki. Tak jak hortensje ogrodowe trzeba je okrywać.


Horetensje pnące w odrożneiniu od calej reszty gatunku „hydrangea” w moim mniemaniu radzą sobie świetnie same – nawet bez cięcia. Wystarczy zapewnić im dogodne warunki i będą rosły jak szalone. Ich szaleństwo może nie mieć granic i właśnie dlatego wkraczamy z sekatorem. Mamy wybór – wiosną lub jesienią ścinamy same kwiatostany, albo zaczynamy co nieco korygować szaleńczy wzrost tej rośliny bo nasz ogród niby nie jest z gumy 😉 i nie chcemy aby zadusiła nam inne rośliny. Oczywiście trzeba to robić z głową by nie popsuć pokroju rośliny. U mnie to cięcie polega w większości na przerzedzeniu rośliny, i obcięciu tego co akurat przeszkadza. Przy pnącej hortensji (rośnie przy skalniaku) zależy mi na soczystych liściach, które pięknie będą się prezentować nad oczkiem, a nie na kwiatach. Tutaj oprócz przerzedzania i ciągłego odmładzania rośliny skracam również pędy na których były pąki kwiatowe. W tym konkretnym przypadku zależało mi na tym aby roślina była zwarta i niezbyt bujna. Rośnie na tym stanowisku blisko 20 lat. Nadal jest mała i krępa a jej wiek widoczny jest tylko na grubym głównym pędzie.
Jak widać gatunków i rodzajów hortensji jest bardzo dużo. Te które opisałam to też nie wszyskie. Wybór jest ogromy. Jedne są mniej a jedne bardziej wymagające. Cięcie ich też jest zróznicowane. Trzeba zwracać uwagę na to jaki rodzaj hortensji sadzimy lub mamy już w ogrodzie. Dopiero do odpowiedniego rodzaju rośliny dostosowujemy odpowiednią pielęgnację (o stanowisku i warukach jakie lubią poszczególe gatunki możecie poczytać we wcześniejszym wpisie ) . Mam nadzieję, że ta treść wraz ze zdjęciami była dla Was pomocna.
Wiosna już za rogiem … a więc sekatory w dłoń i ruszamy odważnie do boju…. Powodzenia!!