
Begonia wiecznie kwitnąca bardzo dobrze przyjęła się w naszych ogrodach jako roślina niskiego planu na obwódki rabat a także do skrzyń na balkony i tarasy. Uwielbia słoneczne stanowiska, doskonale radzi sobie również w półcieniu ale nie znosi suszy. Na naszych rabatach potrafi stworzyć piękne, kolorowe połacie. Nasadzona w dużych skupisach wygląda naprawdę imponująco i bardzo przyciąga wzrok.

Jej zaletą jest, jak sama nazwa wskazuje, długi okres kwitnienia, bo od maja aż do samych przymrozków. W naszym klimacie traktowana jest jako roślina jednoroczna gdyż jest bardzo wrażliwa na przymrozki.

Warto jednak sięgnąć po uprawę tej rośliny nie tylko ze względu na waolry kolorystyczne kwiatów (białe, różowe, czerwone) ale i liści, które występują także w różnych kolorach (zielone jasne i ciemne, lekko brązowawe i ciemne).



Odpowiadając zatem na pytanie postawione w tytule: Tak warto uprawiać Ukośnicę (bo to druga nazwa begonii) chociażby dla wyżej wymienionych walorów. Warto również podjąć próbę wychodowania jej samodzielnie z nasion w warunkach domowych. Wszystkie zdjęcia begonii jakie są tu zamieszczone to sadzonki wychodowane przeze mnie prostym domowym sposobem. Ja do obsadzenia swojego ogrodu potrzebuje ich dosyć sporo bo ok. 600 szt. Dlatego by zniwelować koszty rozsadę zaczęłam produkować sama.
W moim ogrodzie na nieco zacienionych rabatach, gdzie operacja słońca jest intensywna choć dosyć krótka ukośnica jest rośliną, która idealnie sobie radzi nawet w nieco niesprzyjających warunkach a przede wszystkim bardzo ładnie rozjaśnia i ociepla kolorem te nieco ciemniejsze miejsca.
Zatem gdy po pierwszej próbie wsadzenia kupnych sadzonek i ku mojemu zadowoleniu, ich obserwacji przez cały sezon, postanowiłam spróbować wysiewu na własnym parapecie. I tak ta nasza przygoda trwa już 5 rok.

Moje doświadczenie nakazuje mi podpowiedzieć Wam jej wczesny wysiew. Wczesny oznacza już teraz w styczniu. Co prawda źródła podają styczeń/luty ale że jest to roślina o bardzo drooobniuteńkich nasionach, jest też bardzo delikatna na samym początku produkcji. Dość wolno rośnie, a co za tym idzie potrzebuje wiecej czasu. Z tego powodu w moim przypadku siew styczniowy sprawdza sie najlepiej. Dodatkowo jeśli za pierwszym podejściem coś się wydarzy niedobrego np. nie powschodzą nasiona albo zalejemy rozsadę i wygnije a tak może się zdażyć – mamy zawsze rezerwę terminową aby spróbować ponownie.
Jak już wspomniałam jej nasiona są bardzo drobniutkie dlatego łatwiej ją jest wysiewać do jednego pojemnka a potem po jakimś czasie, gdy podrośnie rozsadzić do osobnych doniczek.

Ale zacznijmy od początku:
Do wysiania potrzebny jest nam niezbyt wysoki pojemnik, który ma dziurki w dnie by odpływała woda. Kolejnym ważnym aspektem jest dobra ziemia przeznaczona do wysiewu. Podłoże musi być lekkie, drobne i przepuszczalne. Ja mieszam przeważnie taką ziemię z perlitem lub wermikulitem aby ją lepiej zdrenować. Pojemnik napełniamy mieszanką ziemi tak mniej więcej aby od góry został około 1 cm. Powierzchnię ziemi delikatnie wyrównujemy, by zniwelować nierówności i by nie tworzyły się nam zastoiny wody. Na tak wyrównaną powierzchnię rozsypujemy delikatnie nasiona (jaknajżadziej jak się da) i delikatnie dociskamy je ręką do podłoża. Nasiona posiane. Teraz należy je zwilżyć delikatną mgiełką ze spryskiwacza. Pudełko należy przykryć streczem albo jakimś delikatnym przezroczystym naczyniem tworząc małą szklarenkę. Takie postępowanie zpobiegnie nadmiernemu wysychaniu gleby. Teraz nasze wysiewy wystarczy postawić na jakąś podstawkę i zanieść na najbardziej widny parapet w naszym domu. Ja rozsadę zazwyczaj trzymam na południowym oknie i ustawiam jak najwyżej (najczęściej na jakiejś grubej książce) tak aby rama okna nie zasłaniała światła.

Po około 2 tygodniach (a nawet wcześniej) powinny pojawić się pierwsze młode siewki, które teraz delikatnie zraszamy gdy podłoże wyschnie i bardzo rzadko podlewamy wodą od spodu na podstawkę aby ziemia się dobrze napiła – nadmiar zlewamy by rośliny nie miały zbyt wilgotno.
Po kilku tygodnich, gdy nasze siewki podrosną i będą miały pierwsze liście właściwe, rozsadzam każdą sztukę w osobną doniczkę. Ja pikuję rozsadę begonii ok 2 razy do połowy kwietnia. Pierwszy raz do wielodoniczek a gdy korzenie przerosną ponownie pikuje do doniczek 5 cm na 5cm. Po połowie maja, gdy minie już ryzyko przymrozków wysadzam na rabaty.

Gdy sezon ogrodniczy powoli będzie miał się ku końcowi i do ogrodu zawita póżna jesień z moich pięknych kwiatów mogę zebrać nasiona na następny sezon. Begonie po opadnięciu płatków kwiatów wytwarzają spore nasienniki w kaształcie motylków. Jesienią, gdy są już dobrze dojrzałe zbieram je i suszę a w styczniu wysiewam.

Wychodowanie begoni może nie należy do najłatwiejszych – bardzo łatwo można zalać tak młode siewki dlatego trzeba to robić bardzo ostrożnie ale gdy już będziemy obsadzać rabaty będziemy dumni ze swojej pracy i z uzyskanych efektów. Zapraszam. Spróbujcie – naprawdę warto a satysfakcja gwarantowana.