Marzec to bardzo intensywny czas. Jest cała masa prac ogrodowych do wykonania, a sekator jakbyśmy mieli przyklejony do ręki. Mam wrażenie, że nie robię nic innego tylko przycinam. I tylko delikatne deszcze lub przymrozki mnie chwilę wstrzymują. Nie inaczej jest teraz. Właśnie od jutra powstaje małe okno pogodowe więc ruszam dalej z bronią w ręku…
Skoro mowa o przycinaniu to czas najwyższy zająć się moją kalikarpą i dziurawcem. Właśnie one wymagają regularnego przycinania by pięknie kwitły i rodziły ogromne ilości owoców -by były wspaniałą ozdobą jesiennego ogrodu.


Zacznijmy od „Kalikarpy” zwanej także „Pięknotką”. To bardzo osobliwy krzew, który nadzwyczaj ciekawie wygląda jesienią (o uprawie i potrzebach tej rośliny jest osobny wpis na blogu). Jej fioletowe korale przepięknie lśnią w jesiennym zachodzącym słońcu. Krzew nie jest zbyt wysoki ale wymaga regularnego cięcia by nadać mu ładny kształt i by obficie owocował. Zabieg ten wykonujemy na przełomie lutego i marca. W pierwszym roku po posadzeniu roślinę tniemy bardzo nisko – za drugim lub trzecim pąkiem (oczkiem) licząc od dołu. W drugim roku po posadzeniu wszystkie pędy skracamy o conajmniej o połowę. W trzecim zaś zaczynamy robić cięcie pielęgnacyjno -zachowawcze. Polega ono na wycinaniu około 1/3 najstarszych pędów. Te najstarsze gałązki nie będą nam kwitły w tym sezonie, dlatego potrzebujemy aby roślina wypuściła nowe pędy i to one będą ozdobą.






Mój krzew ma kilka lat. To jest jej kolejne mocne cięcie odmładzające. Oprócz najstarszych gałęzi wyciełam też pędy chore, krzyżujące się i uschnięte. Pozbyłam się również tych, które kładą się nisko po ziemi aby nie przysłaniały światła roślinności która posadzona jest pod krzewem. Młode pędy kwitnące w zeszłym roku wystrzeliły bardzo mocno w górę. Chcąc poskromić wzrost rośliny przyciełam je o połowę. Moim celem jest większe rozkrzewienie rośliny na średniej wysokości. Nie chcę też aby krzew był bardzo wysoki i wybujały. Mam nadzieję, że mój sposób cięcia spowoduje rozrastanie się rośliny i wypuszczenie mnóstwa młodych przyrostów na których będzie dużo fioletowych kulek z których ptaki będą miały fajną stołówkę zimą.



Następny w kolejce pod sekator czeka dziurawiec. Ten w odmianie „Hidcote” to krzew, który podobnie jak pięknotka wymaga intensywnego a przede wszyskim bardzo regularnego cięcia. Jako że jest to roślina typowo ozdobna, nadająca się np. do bukietów, zależy mi na jej intensywnym kwitnieniu i owocowaniu. Aby uzyskać taki efekt cięcie jest wręcz niezbędne. Mało tego z doświadaczenie wiem, że dziurawiec lubi cięcie, szczególnie jeśli po zimie przemarzł. Wtedy wiosną (przełom lutego i marca) skracam mu wszystkie pędy o 2/3 długości. Tegoroczną zimę krzew przetrwał w nienaruszonym stanie, ale ja i tak skróciłam mu pędy bardzo mocno choć nie musiałam tego robić aż tak drastycznie. Nie chcę aby był zbyt wysoki, wolę żeby rozrastał się nisko i nieco szerzej. Każde tak mocne cięcie pobudza roślinę do wypuszczania jeszcze wiekszej ilości nowych, młodych i zdrowych przyrostów.





Jeśli jednak chcesz aby twoja roślina była wyższa a zima nie wyżądziła mu zbyt wielu szkód nie musisz ciąć tak nisko jak ja. Możesz pędy skrócić o połowę albo jeszcze mniej. Wszystko zależy od tego jak chcesz aby twoja roślina wyglądała i jaki masz na nią pomysł.
O ile wysokość cięcia w przypadku właściwie każdej rośliny możemy podciągnąć pod własne wymagania i potrzeby miejsca w którym krzew rośnie, o tyle cięcie sanitarne należy wykonać strikte książkowo. U nasady (czyli przy samej ziemi) wycinamy pędy suche, chore i krzyżujące się. Te ostatnie wycinamy dlatego, że im będą starsze tym bardziej jeden o drugi będzie obcierał i kaleczył się wzajemnie. Taka sytuacja gdy powstaje rana na krzewie jest doskonałym miejscem do rozprzestrzeniania się chorób, a tego nie chcemy. Cięcie ma im zapobiegać.

Dziurawca mamy kilka odmian i nie wszystkie wymagają tak mocnego cięcia. Takim przykładem jest dziurawiec „Tricolor”. Jest to odmiana płożąca i zdecydowanie wrażliwsza na warunki pogodowe. Lubi przemarzać i w jego przypadku cięcie jest czysto sanitarne. Obcinam tylko to, co trzeba – tylko części przemarznięte. W jego przypadku robię to nieco później, gdyż krzew ten rownież później budzi się do życia. Gałązki jego są delikatne i wiotkie a nie sztywne jak u odmiany „Hidcote”.
Moi mili ja dalej ruszam na przygodę z cięciem a Wam życzę powodzenia i odpoczynku w ogrodzie.